Po dwóch nocach spędzonych pośród gór i wulkanów przyszła pora na zmianę scenerii. Trochę żal było wyjeżdżać, ale perspektywa wykąpania się w Morzu Czarnym spowodowała, że dość sprawnie się pozbieraliśmy. I kiedy podążaliśmy w strone wybrzeża nadszedł moment, kiedy trzeba było coś zjeść i napić się kawy. Najlepiej z widokiem na coś ładnego. Jadąc palcem po mapie trafiłam na jakieś jezioro. Z reguły przy wodzie fajnie się siedzi, więc pojechaliśmy obczaić miejsce. I jak zwykle przez zupełny przypadek dojechaliśmy tam, gdzie z pewnością inaczej byśmy nie trafili. Okazało się, że jesteśmy w miejscowości Amara a niebieski punkcik na mapie to słone jezioro, które na dodatek jest bardzo bogate w lecznicze błoto. Można się więc ponacierać, usiąść na plaży i poczuć niczym dziecko. I to za zupełną darmoszkę. Jak ktoś chce, to może też zażyć płatnej, w pełni profesjonalnej kąpieli w jednym z pobliskich ośrodków. Ci, którym zaschło w gardle przez to siedzenie na słońcu, ugaszą pragnienie źró...