Wyjazd w Bieszczady to znakomity pomysł, jednak nie myśleliśmy, że będzie problem z zakupami. W naszej miejscowości na przykład zamykano wszystko o godz. 17.00. A, że wracaliśmy dużo później, trza było zorganizować wyprawę po prowiant. Tym to sposobem znaleźliśmy się w Ustrzykach Dolnych. A skoro już tam byliśmy, bez sensu było dokonać zakupów i wracać do domu. Okazało się, że tuż obok sklepu jest nieczynna stacja kolejowa. Na jej zobaczenie namawiać mnie nie trzeba było. Pognaliśmy tam i rozglądaliśmy się wokół, kiedy nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się jeleń. Przespacerował się dumnie po nieużywanych torach, poskubał trawę i zniknął w pobliskich krzakach. Świat jakby się zatrzymał. Ale nie mogliśmy tam stać cały dzień i czekać, aż inny zwierz uraczy nas swoją obecnością. Wybraliśmy się więc na kirkut. Wklepaliśmy adres w nawigację a ta znowu pośrodku niczego nam zakomunikowała, że jesteśmy na miejscu. No nic, zaczepiłam starszego pana, który kazał nam iść między blokami, p...