W 1352r powstała osada o wdzięcznej nazwie Pustków Żurawski. Pojechaliśmy pooglądać to miejsce, bo od jakiegoś już czasu intrygowały mnie olbrzymie kominy, widoczne z głównej drogi. Mań znalazł informację, że była tam kiedyś cukrownia. I bardziej mnie już namawiać trza nie było...
Podjechaliśmy w pobliże kominów, porobiliśmy zdjęcia i chcieliśmy iść dalej, aż tu na naszej drodze stanął miejscowy pan spod sklepu.
-w pałacu pani była?
-nie, jeszcze nie
-to niech tam pani idzie, ładne zdjęcia można zrobić
-a to nie prywatny teren?
-właściciel nie ma nic przeciwko. Można wejść i pooglądać. Jakby się pani bała to zaprowadzę.
7 lat tu już pracuję!
Pan jakby nie zauważył, że nie jestem sama, ale być może zobaczył we mnie osobę, której miejsce jest w pałacu, czy też innym zamku.
Dowiedzieliśmy się jeszcze, że jak pójdziemy boczną bramą, będziemy musieli przejść przez górkę. Górka była, a jakże!
Dwa obozy przejściowe zrobiliśmy nim do celu dotarliśmy...
Pałac zaiste piękny jest i co ważne, widać, że prace remontowe postępują. Za czas jakiś będzie tam przepięknie.
- a przebiśniegi pani widziała?
I nich mi kto powie, że mężczyźni nie są romantyczni...
Z pałacu pojechaliśmy zobaczyć stację kolejową. Co prawda chwilowo jest nieczynna, ale poczułam się tak, jakbyśmy się cofnęli w czasie. Co ciekawe... w 2020r był tam kręcony film produkcji niemieckiej pt "Dezerter". Pozostałością po nim są napisy na budynku, które w wolnym tłumaczeniu oznaczają "koła muszą się toczyć aby zwyciężyć".
Przy stacji natknęliśmy się na kotka z przetrąconą łapką, który koniecznie chciał się z nami zabrać. Ja niestety mam już w domu zwierzyniec, ale może ktoś przy okazji zwiedzania znajdzie przyjaciela?
Komentarze
Prześlij komentarz