Czas jakiś temu odkryłam Raciborz i jego okolice. Jest to tak piękny, fantastycznie ukształtowany teren, że ciężko poruszać się po nim samochodem. Przynajmniej w moim przypadku. Co chwila ukazują się taaaakie widoki, że ciężko mi utrzymać prosto kierownicę. Nie mogę zatrzymywać tego wszystkiego tylko dla siebie, więc będę się dzielić. Taka niespodzianka. Zobaczcie więc niezwykłe moim prywatnym zdaniem miejsce, które jest usytuowane w miejscu wręcz idealnym. Cisza, spokój, nic się nie dzieje... No, może oprócz Pana, który tak naparzał szlifierką że z pobliskiego garażu sypały się skry. Poza tym uroczy klimat, ptaki i takie tam.
Strzybnik, bo o nim mowa jest miejscem, gdzie stanął czas. Gdzie wszystko wygląda niczym
w dzieciństwie. I też niczym dziecko zareagowałam na neoklasycystyczny pałac oraz jego zabudowania. Prawiem podskoczyła, jednak biorąc pod uwagę jego zły stan siłą się od tej czynności powstrzymałam. Sam pałac niestety jest już w stanie agonalnym i stoi chyba tylko
z przyzwyczajenia. Zaczął podupadać w latach 90. ubiegłego stulecia, kiedy żywota swojego dokonał pobliski PGR. Od tego czasu nikt nie wpadł na pomysł, żeby cokolwiek z budynkiem zrobić. Nie miałam na tyle odwagi, żeby podejść bliżej, bo w wyobraźni widziałam sypiący się gruz i wielką akcję ratunkową. Może wizji nie będę snuć, bo to temat na całkiem inny wątek...
W pobliżu pałacu stoi budynek kuźni wraz ze stajnią. Jej stan techniczny również nie jest doskonały, ale jaki tam jest klimat! Ło matko i córko! Tak tam fajnie, że chętnie bym tam zamieszkała. Od razu! Wejście zdobi narożna rzeźba rycerza z kartuszem rodowym oraz datą 1912r.
Piękne to wszystko jest niesłychanie. Ale co tam się rozpisywać będę - sami zobaczcie, jakie cuda skrywa Raciborszczyzna.
Komentarze
Prześlij komentarz